poniedziałek, 3 października 2011

Domowej kuracji ciąg dalszy



A rolę główną od kilku dni gra gorąca herbata z cytryną i sokiem. Wieczorem dochodzi jeszcze mleko z miodem i czosnkiem. I przez to całe przeziębienie nawet nie zauważyłam kiedy nam wskoczyło 100 dni do ...ROZPAKOWANIA!!!

I naprawdę zaczynam się bać, że nie zdążę z wszystkim i co wtedy. Antoś zrobił się ostatnio taki dzień na dzień - czyli dzień prawie bez ruchu i dzień w ruchu nieustającym. Oczywiście kiedy się nie rusza to spać nie mogę i trącam i palce wkładam w brzuch i czekam - bez efektu. Dziś minęła kolejna nieprzespana noc - no prawie nieprzespana, coś tam trochę się nam zdrzemnęło, ale od 4 do 6 nad ranem to bleusa śpiewaliśmy (może znacie taki kawałek - Czarny blus o czwartej nad ranem). Polecam, bardzo fajne :)
Szczególnie, jak się nie może spać, a na sprzątanie jest za wcześnie.
Zbliża się 10 rocznica ślubu - mojego oczywiście. Jak czas szybko leci, wydaje mi się, że wciąż jesteśmy tymi młodziutkimi, zakochanymi ludźmi, którzy świata poza sobą nie widzą. Ja przynajmniej wciąż świata poza nim nie widzę i przez te wszystkie lata jeszcze żaden facet nie podobał mi się, nie pociągał mnie tak, jak mój mąż. Nasza miłość to zresztą miłość "od pierwszego wejrzenia". Gdy tylko go zobaczyłam pomyślałam, że to ten mój jedyny, moja druga połówka i tak już zostaliśmy tymi połówkami. Z okazji rocznicy planuję zrobić małą imprezkę 27 przypada w czwartek więc sobota 29 będzie idealną datą. Zastanawiam się więc nad menu. Muszę się przyznać, że mam pewien dar kulinarny - mój tata jest zawodowym kucharzem i myślę, że to po nim. A i mój mąż jest kucharzem, choć nie pracuje w zawodzie to jak coś ugotuje to palce lizać. Także jedzenie u nas pyszne bywa i choć na co dzień pichcę coś na szybko, to i tak pycha.
Kupiłam też prezent dla męża - jedne z jego ulubionych perfum:
Mam nadzieję, że się ucieszy. Jutro planuję się wymierzyć i sprawdzimy ile to Asia urosła wszerz. Ciekawostką ciążową jest to, że bardziej od brzucha urosła mi dupka (nazwę ją tak pieszczotliwe, co by się nie denerwować) dzięki czemu nie mam przeciążenia do przodu -HURA równowaga zachowana!
Wobec zaistniałego faktu  pocieszam się tak: "Byle do grudnia, byle do grudnia, a w styczniu orbitrek i spalamy dupkę ;)"


6 komentarzy:

  1. "Czwarta nad ranem,
    może sen przyjdzie,
    może mnie odwiedzi..."

    Też czasem sobie to śpiewam :)
    Już teraz zyczę Wam wielu następnych takich dekad - żebyście oboje nie widzieli poza sobą świata :) Tak miło mi się zrobiło, gdy czytałam ten wpis. To cudowne, gdy ludzie tak się kochają :)

    A jeśli chodzi o przygotowania, to na pewno zdążysz ze wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
  2. teraz zerknęłam na Wasz suwaczek :) ja jestem z 25grudnia :)
    Miłej końcówki...odśnieżonych chodnikówk, lekkiej zimy i najcudowniejszego prezentu na swięta...Antosia.

    OdpowiedzUsuń
  3. No popatrz, to mój mąż musiał dreptać i dreptać by mnie wreszcie wydreptać:D
    Jakoś nie po drodze mi do niego było:D
    Ale miło słuchać/czytać o takich od pierwszego wejrzenia:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna ta Twoja notka :) My jesteśmy od drugiego wejrzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. My drugą już jesień jedziemy na domowej cud mikstrurze. Może ktoś msię skusi wiec podaję proporcję. 6 ząbków czosnku (rozgniecionych), 1 łyżeczka świeżego imbiru (starty ew. z torebki), 3 sytryny (wycisięte), 6-10 łyżek miodu + 0,5 l. wody 9cipełej, poniżej 50 stopni, inaczej miód straci swoje walory biologiczne, choć smakowe pozostaną). Polecam bo nawet, nawet smaczne. Zo nie ma problemów z wypiciem dużej łyżki przed wyjściem do przedszkola.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, pozdrawiam :)