wtorek, 11 października 2011
"Morświny to łagodne, olbrzymy" - morświn czyli JA
Ostatnio oglądaliśmy z mężulem film przyrodniczy, w którym główną rolę zagrał morświn. "Morświny to łagodne olbrzymy" - to zdanie utkwiło mi w pamięci głównie przez skojarzenie z moją osobą. A po filmie mąż przyniósł mi ciasto do łóżka, w którym się wylegiwałam i tak jakoś oboje doszliśmy do wniosku, że już nie fokę, lecz morświnka przypominam. Dowody - zanik talii i w ogóle jakichkolwiek wcięć - jedna podłużna tuba z wystającym brzuchem z przodu i z dupką z tyłu. Dwie ulane parówy - to moje nogi. Ale jeszcze nie puchnę - to akurat na plus. Zadyszka po krótkim spacerku taka, że hej.
Wczoraj dzwonił do mnie mój lekarz z pytaniem, jak się czuję. Co powiedzieć - dobrze, jak na morświna.Biorę masę leków - rano np. 6 różnych tabletek, wieczorem też. Mierzę ciśnienie. Bóle ustąpiły, ciśnienie też już w normie, wszystko pod kontrolą i wydaje się, że jakoś wytrwamy do końca. Ale to i tak miło, że doktor zadzwonił. Wizytę mam za 10 dni - 20.10.2011 i mam zamiar umówić się wtedy na USG, bo już nie mogę się doczekać, żeby maleństwo nasze zobaczyć. Teraz prócz sesji zdjęciowej mamy dostać też płytkę z nagraniem i będę mogła oglądać Tośka kiedy będę chciała.
Wam też się nic nie chce robić w tą pogodę? Taka mnie niemoc ogarnęła, że nic tylko leżę pod kołderką i piję ciepłą herbatkę i cały czas te "Dzieci z Bullerbyn " wałkujemy z synulem. A, że czytam na głos to i młodziak w brzuchu skorzysta. Miłego popołudnia!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja wczorajszy cały dzień spędziłam w łóżku z książkami, jakoś tak mnie naszło, albo i nie naszło na cokolwiek. Ja też nie puchłam, a teraz te kilkanaście dni przed nie poznaję swojej twarzy normalnie, choć mam usta jak angelina, a to plus ;)
OdpowiedzUsuńPoza tym morświny to bardzo sympatyczne zwierzątka ;)))
Też tak myślę - sympatyczne, przyjazne, ale również spodziewam się puchnięcia i to już niedługo.
OdpowiedzUsuń