Tak mnie naszło po przeczytaniu postu Hafii na odrobinę refleksji.
Cóż, przyznaję, że paliłam i to przez wiele lat. Miałam przerwę przy pierwszej ciąży, ale 4 miesiące po zaniknięciu laktacji znów wróciłam do nałogu. Ciężko wytłumaczyć mechanizm tego nałogu komuś, kto nigdy nie palił więc nawet nie będę próbować, ani nie będę się usprawiedliwiać. To głupota - wiem. Teraz nie palę już prawie rok - dzięki Antosiowi :) Fakt, nie odtrułam organizmu przed ciążą, ale uważam, że rzucenie palenia na samym początku ciąży, było czymś najlepszym co zrobiłam dla siebie i dla swoich dzieci. Było cholernie ciężko, czasem miałam głód nikotynowy mimo , że upłynęły 3, 4 miesiące po rzuceniu. Czasem śniło mi się, że palę. Ogólnie rzuciłam sama, bez tych wszystkich środków wspomagających. Organizm szybko doszedł do siebie, ale najgorsza była psychika i odruchy, przyzwyczajenia. Trochę za dużo przytyłam w ciąży, ale cóż jadłam, gdy miałam ochotę zapalić. Trudno - już sporo zrzuciłam i mam nadzieję, że wrócę do poprzedniej wagi. A najważniejsze, że nie palę i palić nie zamierzam nigdy, już nigdy więcej. Jestem dowodem, że da się, tylko trzeba tego bardzo mocno chcieć.
i jedzenie od razu smakuje lepiej :)
OdpowiedzUsuńi kasy więcej w portfelu :)
OdpowiedzUsuńi bardzo węch się wyostrza :) palacza wywącham na odległość!
UsuńGratuluję wygranej z nałogiem! :)
OdpowiedzUsuń@Asia ze mnie się śmieją, że odkąd rzuciłam mam nos jak rasowy Bloodhound albo inny Polski Gończy ;)
OdpowiedzUsuńi nie ma żółtych palców i kapcia w ustach po wstaniu :)
dokładnie - co tu dużo mówić same plusy!
UsuńJa rzucilam 4 miesiecy przed zajsciem w ciaze i juz nie wrocilam... Paskudztwo, teraz stwierdzam i juz nigdy nie wroce...
OdpowiedzUsuń