piątek, 16 września 2011

Walczę z chorobą... komputera



Niestety choć bardzo chciałam  tu być - to nie mogłam, a złośliwego wirusa jeszcze się nie pozbyłam z mojego kochanego komputerka. U nas na szczęście wszystko dobrze - czasami zdarzają się bóle z kręgosłupa, zasypiam, jak nigdy o 22.00, przy czym budzę się średnio co 2 godzinki na siusiu. Głównym problemem jest teraz ból kręgosłupa, który buntuje się przed noszeniem ciężaru i tu ćwiczenia jakieś by się przydało robić, ale jakie? No i zapalenie dziąseł - macie albo może miałyście tę przykrą przypadłość i wiecie jak sobie z tym radzić? Zakupiona pasta nie pomogła i mycie zębów to prawdziwa rzeź niewiniątek, przy czym strasznie bolesna...
Niedługo koniec drugiego trymestru i zaczynamy z Tośkiem ostatni etap przygotowań do Naszego Wielkiego Dnia. Zaczynam się też bać - ogólnie o wszystko. A to, że nie zdążę zakupić wszystkiego dla maleństwa, a to, że nie pamiętam jak to jest być mamą noworodka. A już tak najbardziej to daje o sobie znać strach przed porodem. Zaczynam poważnie zastanawiać się nad znieczuleniem. Niestety pamiętam i to bardzo dobrze mój pierwszy poród - wtedy nieświadoma tego, co mnie spotka pragnęłam rodzić w naturalnych męczarniach, teraz marzę by choć trochę złagodzić ból.
Z frontu budowy to pokój synusia wytapetowany, meble zamówione i już odebrane. Teraz będzie tapetowana sypialnia. Wciąż czekam na tapetę dla Tosia. Jak już przyjdzie to lecę po meble dla małego. Ale dociera do mnie powoli, że nie zdążymy i zostaniemy na zimę w blokach. Dla synka to wygoda, bo będzie miał blisko do szkoły, niby dla mnie też fajnie, ale jakoś tak przykro. Za miesiąc mamy 10 rocznicę ślubu i miałam nadzieję, że nowy domek będzie fajnym prezentem dla nas. Ubranka dla małego poprasowane, ale leżą w kartonie, bo nie mam miejsca - ani na łóżeczko ani na komodę z przewijakiem i nie wiem, gdzie wanienkę ze stelażem będziemy trzymać :(
Smutek, strach i groza chwilami mnie ogarnia. Może to jakieś przesilenie jesienne nadchodzi, a może po prostu hormony grasują w mojej głowie...

1 komentarz:

  1. Cieszę się, że to "tylko" komputer, bo już się zaczynałam martwić, że coś się stało... Rozumiem Twoje wszystkie obawy, ale pocieszę Cię, że poprzednim razem nie wiedziałaś, jak jest być mamą noworodka i świetnie dałaś sobie radę, więc teraz, gdy automatycznie sobie wszystko przypomnisz, będzie jeszcze lepiej :) Co do braku miejsca.. Nie wiem, jak duże macie mieszkanie, ale wątpię, że macie mniej miejsca niż my - w 3 na 25 metrach. Jak już byłam w ciąży właściciel wymówił nam mieszkanie i stać nas było jedynie na 2 razy mniejsze lokum... Ale do rzeczy, jak my daliśmy radę, to i Wy dacie. A może jeszcze wszystko się uda i Maluszka powitacie już w nowym domu? Tego Ci z całego serducha życzę :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, pozdrawiam :)