wtorek, 20 września 2011

Jesienny barszczyk i wizyta u lekarza


Dziś na poprawę nastroju już jesiennego pichcę właśnie barszcz czerwony z pierogami. Z czego pierogi zakupiłam  gotowe, ale pyszne, że mmmmmniammmm!. Palce lizać. Komputer mój zepsuty i pójdzie do zresetowania - czyszczenie dysku jest w tym wypadku niezbędne. Ale, żeby tu być (bo bardzo mi tego brakowało) pożyczyłam laptopika od teścia i na nim sobie teraz piszę :)
Dziś miałam ciężką noc - bezsenną, bardzo denerwowałam się tym lekarzem dzisiaj. Jedziemy do Łodzi na godzinę 16.00. Nie wiem czemu, ale jestem niespokojna o Tośka. Czuję coś dziwnego, jakby telepatycznie mówił mi "mamo, coś jest nie tak!". Poważnie uspokoję się i uwierzę, że nic mu nie jest dopiero jak go zobaczę całego i zdrowego. Z Kubusiem w ciąży byłam spokojna, nie martwiłam się wcale, a wcale. Teraz cały czas czuję, że coś jest nie tak - też tak miałyście? Rozumiem, że mam bardzo rozwinięty instynkt macierzyński, ale wierzycie w telepatię? Nawet zapewnienia lekarza, że wszystko ok nie pomagają. W piątek miałam tak silne skurcze, że cały dzień prawie przeleżałam i ryczałam. Z Kubą miałam od 7 miesiąca rozwarcie, brałam leki i miałam dużo leżeć, może też już mi się od tych skurczy coś zrobiło? Nie wiem, ale dowiem się na pewno dzisiaj już za parę godzin. Trzymajcie za Tosia kciuki, no i za mnie, bo marnie się miewam. Jak coś będę wiedzieć to zaraz się odezwę.

3 komentarze:

  1. trzymam kciuki. Wierzę,że wszystko jest OK.

    OdpowiedzUsuń
  2. I jak po wizycie? Wszystko ok? Czekamy na info!

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz cały czas czuję, że coś jest nie tak - też tak miałyście? dokładnie tak samo - i więcej nie piszę bo to takie strachy na lachy - na pewno wszystko ok - napisz jak po wizycie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, pozdrawiam :)