niedziela, 28 lipca 2013

o tym dlaczego nas nie było i co się wydarzyło

Witamy serdecznie po drugiej super długiej nieobecności. Krótkie tłumaczenie winnej matki, dlaczego milczeliśmy:
Antoś absolutnie nie milczał i bardzo czynnie podglądał wszystkie zaprzyjaźnione blogi, a winna wszystkiemu jest mama, czyli Asia, czyli -ja. Walę się w pierś i przyznaję, jak na spowiedzi - jestem leniem i nie potrafię wytrwać w swych postanowieniach. Nawet już rezygnuję z kolejnych postanowień. Choć udało mi się rzucić palenie! Choć udaje mi się wciąż karmić piersią!
A teraz co się u nas wydarzyło:
Antoś posiada pełne uzębienie i jest z niego dumny, reszta rodzinki zresztą też!
Mamy nowego kotka przybłędę, a właściwie to były aż trzy kotki, ale dwa musieliśmy wydać ( bo z naszym Fionkiem były 4 kotki i to już przesada nawet dla mnie).
Jako niepraktykujący nauczyciel j. polskiego, pozbawiony złudzeń i obdarty z marzeń osobnik, zapisałam się na bhp podyplomowe i za pół roku będę, mam nadzieję, uczyć (choć nie dzieci, no i nie polskiego, no, ale cóż, wszystkiego mieć nie można). Na zajęcia chodzę od kwietnia, co drugi weekend.
Czekamy nerwowo na sierpniowy wyjazd nad morze, robię ostatnie zakupy typu basenik, kocyk, namiot i zastanawiam się, jak zapakujemy się do samochodu, jak co dzień będziemy szli na plażę z tymi tobołkami?
Antoś za to jest w pełni wyluzowanym fanem Shreka cz. I, którą oglądamy od kilku miesięcy prawie codziennie. Do tego, by się nie nudzić mamy też książkę, a co będziemy sobie Shreka żałować :)
A ostatnie upały spędzamy spokojnie popijając kawkę (mama) i wodę (synusie) no i ochładzając się kąpielami :)
Słonecznie pozdrawiamy!
Ps. a tu nasze kociaczki:
cała trójeczka (dodam, że znaleźliśmy je na spacerze, spacerujące obok naszego domu, dwa kotki trafiły w dobre ręce, ale mieszkały u nas dwa tygodnie i do tej pory żałuję trochę, że ich nie zostawiłam - miały na imię: Tosia - to ta pstrokata i miała być to kotka Antosia oraz Florka - bura po lewej, która miała być kotką Kubusia.



i wybraniec, który został, kotka naszego chrześniaka o wdzięcznym imieniu Misia, niby to nie nasz kot, ale tak naprawdę to naszą kanapę wygrzewa :)


2 komentarze:

  1. No już się zaczynałam o ciebie martwić... Dobrze, że jesteś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że się odezwałaś!! :) Śliczne kotki, ale liczyłam na fotki Antosia :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, pozdrawiam :)