poniedziałek, 30 grudnia 2013

Życzymy

Cała nasza Antosiowa rodzinka z całego serca życzy wszystkim:

 Cudownego 2014 roku - by pełen był uśmiechów, radości, chwil pełnych miłości oraz jak najwięcej tych spędzanych z najbliższymi!!!
Szczęśliwego Nowego Roku 2014!!!


piątek, 20 grudnia 2013

Funpik - super magazyn dla super rodzica ;)

Piszę tego posta, bo znalazłam godny polecenia magazyn dla rodziców. Jest naprawdę bardzo interesujący, zawiera ponad 100 darmowych stron, pełnych pięknych ilustracji, ciekawych tekstów, propozycji zabaw z dziećmi i wiele, wiele innych. Zresztą zajrzyjcie i same się przekonajcie ;)
strona magazynu: Funpik
Magazyn on-line: Funpik Grudzień 2013



czwartek, 19 grudnia 2013

Wspomnień czar - bajki muzyczne

Aż łezka się kręci w oku, gdy posłucha się bajek z dzieciństwa. Pamiętam, że co wieczór rodzice włączali adapter i przed snem słuchałam bajek z płyty winylowej. Leżałam sobie w dziecięcym łóżeczku, przez szczebelki widziałam świecącą się lampkę nocną. Och, jak przyjemnie jest dziś do tego powrócić, znaleźć w internecie i posłuchać wieczorem. A jeszcze przyjemniej puścić swemu Antosiowi i słuchać razem wylegując się przed snem na kanapie :)
Dziś polecam moją ulubioną - "Lata ptaszek".

linki:
"Lata ptaszek" 1/2
"Lata ptaszek" 2/2

Miłego słuchania z Waszymi dzidziolami ;)

środa, 11 grudnia 2013

już niedługo

Nie ma nas w necie, ale to potrwa jeszcze tylko troszeczkę. Bo już za chwileczkę, już za momencik (a konkretnie 18 styczna) moje męki się skończą :) Póki co muszę jeszcze trochę pocierpieć - choć to całkiem miłe cierpienia (w końcu lubię się uczyć). 18 stycznia zdaję egzaminy, dostanę uprawnienia i mam zamiar zacząć nowe życie zawodowe. Tym razem musi się udać!
Tymczasem Antoś rośnie, rośnie, rośnie. Bawi się, uczy, rozwija. Uwielbiam się z nim bawić i cieszę się każdą wspólną chwilą, tym bardziej, że to już ostatnie pół roku przed nami - takie z moim siedzeniem w domku, z karmieniem cycusiem. Przed nami rok pełen zmian - praca, przedszkole, koniec karmienia piersią, odpieluchowanie. Mam nadzieję, że damy radę...

niedziela, 22 września 2013

Marzy mi się...

Dziś pierwszy dzień jesieni. Lubię tę porę roku - gdy liście zmieniają kolor, świat staje się bajecznie kolorowy, nasze twarze wygrzewają się w ostatnich promieniach słonecznych. Ale lubię też szary, tajemniczy dzień, otulającą nas mgłę, padający za oknem deszcz. Wówczas najlepiej smakuje gorąca kawa z mlekiem, najlepiej czyta się ulubioną książkę, najwygodniej wygrzewa się na miękkiej kanapie przy kominku. I najlepiej się marzy...
No właśnie, a mnie marzy się coś takiego:


Tak, już od dwóch lat marzę o szyciu, o własnej maszynie, kąciku, takim tylko swoim, w którym mogłabym wieczorami siadać i realizować wszystkie moje pomysły. Chciałabym nauczyć się szyć piękne kolorowe poduchy, serduszka, narzuty i inne dekoracje. Niestety, póki co zostają mi tylko marzenia :)

piątek, 20 września 2013

Ratatuj



Dziś trochę kulinarnie, zdrowo i pysznie, a mianowicie przepis na danie jednogarnkowe - Ratatuj. To smaczna jarska potrawa prowansalska, choć my ją nieco przerobiliśmy - moi domownicy to mięsożercy :)
Potrzebne będą:
- 1 bakłażan (najlepiej nie za gruby, bardziej podłużny)
- 2 małe cukinie (również szczupłe i długie)
- 3 papryki (fajnie, gdy są kolorowe - 2 czerwone, 1 żółta)
- dla ostrości można dodać papryczkę chilli (ja zrezygnowałam ze względu na Antosia)
- 2 lub 3 cebule (mogą być np. biała i czerwona)
- 5 dojrzałych pomidorów (najlepiej je sparzyć i obrać ze skórki)
- zioła: 1/2 pęczka natki pietruszki, bazylia, tymianek, 2 łyżeczki ziół prowansalskich
- 3 posiekane ząbki czosnku
- sól, pieprz do smaku

Sposób przyrządzenia:
wszystko kroimy:
bakłażana w plasterki, cukinie w plasterki, paprykę w słupki, cebule w półplasterki, pomidory w ćwiartki (wycinamy gniazda nasienne).
Podsmażamy na oliwie czosnek z cebulką, dodajemy paprykę i smażymy aż lekko zmieni kolor, botem dodajemy bakłażana, na koniec cukinię i pomidory. Najlepiej podsmażać po kolei i przekładać do jednego garnka lub do brytfanny. Na koniec przyprawiamy i dusimy na małym ogniu pod przykryciem lub wkładamy do piekarnika i podpiekamy do miękkości. Ja dodałam jeszcze na koniec laseczkę dobrej kiełbaski - pokroiłam w plastry i podsmażyłam.
Można podać z ryżem lub pieczywem.
Uwierzcie, że to uczta dla podniebienia - pycha!!! No i chłopakom smakowało - udało mi się w końcu przemycić warzywa ;)

Ps. można pokusić się na zrobienie wykwintniejszej wersji - z winem czerwonym, no i podać z bagietką i lampką wina  :)

czwartek, 19 września 2013

Misie

Ostatnio pewien bajkowy miś zaprząta uwagę naszego małego Antośka ;) Pamiętam, że gdy Kubuś był mały też pierwszą jego bajką była bajeczka o misiu "Niedźwiedź w dużum, niebieskim domu". Ba nawet sama ją z chęcią oglądałam. Przyznam, że coś w tych misiach jest, przecież i nasze pokolenie z przyjemnością zasiadało przed telewizorem i oglądało o godz. 19.00 wieczorynkę, np "Misia Uszatka" - nawiasem mówiąc mój ukochany miś - czy "Koralgola".
A wracając do antosiowego misia - to ma on na imię Bernard i jest gapciem, który wciąż wpada w tarapaty, wprawiając tym samym Antośka w rechot i świetny humor ;)


wtorek, 17 września 2013

bez tytułu


Dotknęło to kogoś bliskiego, dziś się dowiedzieliśmy... Nie pytam dlaczego ona, dlaczego my, bo to głupie pytania... Widocznie los tak chciał... brak mi słów, grzęzną gdzieś w gardle...

poniedziałek, 16 września 2013

Kura domowa


Oświadczam wszem i wobec, że obecnie jestem kurą domową. Kto wie, jak wygląda codzienność kury domowej ten szacunkiem darzyć ją będzie. Kto nie wie, ten z pogardą prychnie na "siedzącą babę w domu". Niestety tych drugich jest więcej. Niestety - bo mnie oni dołują. Gardzą mną i traktują niczym podgatunek, bezwartościowego pasożyta. Bo przecież mąż ciężko od świtu do zmierzchu tyra, a baba buja się od rana do wieczora i nic  nie robi. No właśnie, przecież tylko siedzę w domu z dzieckiem, przecież tylko:
-wstajemy rano i wozimy starszaka do szkoły
- robimy zakupy
-płacimy rachunki
- robimy pranie
- próbujemy ogarnąć góry ubrań do prasowania
- sprzątamy piętro
- sprzątamy parter
- zmywamy
-  gotujemy obiad
- sprzątamy łazienki sztuk: 2
- jedziemy po brata do szkoły
- załatwiamy sprawy w banku, u księgowej itp.
- gotujemy gar kaszy dla psów
- karmimy psy
- karmimy koty
- karmimy rybki
- karmimy obiadem dzieci
- odrabiamy lekcje ze starszakiem
- odwozimy starszaka na angielski
- usypiamy małego
- budzimy małego i jedziemy odebrać starszaka z angielskiego
- sprzątamy kuchnię
- wychodzimy z psami
- podejmujemy ponowne próby prasowania
- międzyczasie wciąż odrabiamy lekcje ze starszakiem
- szykujemy kolację dla zmęczonego męża
- karmimy dzieci
- kąpiemy małego
- kładziemy spać małego
- sprzątamy kuchnię po kolacji
- kończymy prasowanie
- i robimy wiele innych czynności znanych kobietom - kurom domowym, typu: odplamianie najładniejszych ciuchów z soczku marchewkowego, spieranie czekolady z nowej kanapy, czy też próby zmycia malowideł ściennych - długopisowo-kredkowych Antosia itp.
Międzyczasie próbuję wypić kawę - zawsze jakoś tak wychodzi, że piję zimną i zajmuje mi to około 3 h pomiędzy czynnościami. Wczoraj już nie zdążyłam zjeść kolacji, ani się umyć, bo mały się obudził, płakał, jest chory i zasmarkany - nocne nadgodziny przerobiliśmy. Nie muszę dodawać, że wykonanie powyższych czynności nie przebiega normalnie, gdyż wykonuję je z Antosiem uczepionym u nogi, czasem płaczącym (jak dziś - chore dziecko, to smutne dziecko), czasem trzeba wszystko odłożyć na godziny wieczorne, bo dzidziol nie w humorze i się nie wyrabiamy.
Oczywiście bujam się tak też w weekend, a o urlopie mogę zapomnieć.
Wynagrodzenie? No jasne, że jest. Uśmiechnięty, wypielęgnowany dzidziol, szczęśliwy starszak - przytulaski, całuski.
Czasem jednak modlę się o więcej cierpliwości, albo choć o chwilę dla siebie, tak po prostu żeby odsapnąć.
Tak więc może łatwiej być krytykantem "kury domowej", iść do pracy, wrócić, zjeść obiadek, położyć się przed telewizorkiem, potem umyć i iść spać?

poniedziałek, 9 września 2013

jak ugotować smaczną kukurydzę?



Antoś uwielbia kukurydzę. Polubił ją podczas wakacji, wcinał gorącą na plaży. Gdy wróciliśmy wiedziałam, że muszę wreszcie opanować sztukę gotowania świeżej kolby :) Znalazłam przepis, wypróbowałam no i się z wami nim dzielę, bo wreszcie nie za twarda i całkiem smaczna nam wyszła :)
Ważne by kupić świeżą kukurydzę - powinna mieć jasny, żółty kolor. Gotujemy w lekko posłodzonej wodzie z odrobiną mleka - nie solimy! Po około 20 min. kukurydza powinna być ugotowana (sprawdzamy pojedyncze ziarenko). Można lekko posmarować masełkiem i posolić do smaku. Pycha!

poniedziałek, 2 września 2013

Wspomnień czar, czyli krótka fotorelacja z wakacji :)

 To był pierwszy wakacyjny wyjazd w takim składzie - nas czworo :) Wybraliśmy polskie morze, gdyż je uwielbiamy, kochamy półwysep i dlatego prawie dwa tygodnie spędziliśmy w uroczej, klimatycznej Jastarni.  Odpoczęliśmy, nabraliśmy dystansu, naładowaliśmy baterie. Było tak cudownie, że aż szkoda było wracać i już nie możemy doczekać się przyszłych wakacji.

O tym co robiliśmy w dużym skrócie:
sterowaliśmy statkiem :)

 liczyliśmy ziarna piasku :)
 czasem znaleźliśmy jakąś muszlę :)
 relaksowaliśmy się na molo :)
 zwiedzaliśmy półwysep gokardem :)











 wypatrywaliśmy fok :)

 a one wypatrywały nas :)
 zajadaliśmy się kukurydzą :)




















 A za rok znów tu wrócimy :)


niedziela, 11 sierpnia 2013

marzy mi się...

Pomarzyć zawsze można, a marzenia trzeba spełniać, więc marzy mi się:



czajnik francuskiej firmy Le Creuset, kolor fiolet - idealny do naszej kuchni, kształt retro - idealny do naszej kuchni. Chcę go mieć! Tylko cena nie wymarzona, niestety :(
Póki co, muszę obyć się smakiem, bo pieniążki na inne cele są bardziej potrzebne, np wakacje. Już w środę wyjazd nad nasze polskie morze, nie możemy się doczekać, Antoś cały czas powtarza: "myjuma brrum brrum!" - i chyba czuje pismo nosem. Ciekawe jaki będzie ten nasz pierwszy wspólny wyjazd :)

środa, 7 sierpnia 2013

sposób na upały

My, Antosiowi, mamy swoje sposoby na upały. Oczywiście w godzinach 11.00 - 16.00, a nawet 17.00 nie wychylamy nosa z domku :) Jednak późnym popołudniem pełno nas, oj pełno - gdzie? No w wodzie oczywiście! ;)




wtorek, 6 sierpnia 2013

wakacyjne przyjemności

Trudno opisać je w kilku słowach. Antosiowe przyjemności związane są głównie z wodą,

 taplaniem się w niej,

chlapu - chlapcianiem,
a gdy woda się skończy, antosiowe nóżki podążają po dostawę świeżej + obowiązkowy zapas :)
Zaś do kocich przyjemności należy relaksująco - hipnotyzujące wpatrywanie się w roztańczony wiatraczek.

sobota, 3 sierpnia 2013

Na wsi








Już od ponad roku mieszkamy na wsi. Wprawdzie jest to bardziej podmiejskie osiedle, a nie taka typowa polska wieś, ale jednak według mapy mieszkamy na wsi. I przyznam, że jest tu nam cudownie. Czasem może trochę tęsknię za wielkomiejskim gwarem, ale szum otaczających nas brzózek wynagradza mi to :)
Z Antosiem zaś oglądamy taką prawdziwą, rysunkową wieś i wierzcie mi, mały wskazuje paluszkiem wszystko, o co tylko go zapytam - to dopiero bystrzacha ;)
A ilustracje piękne, i pełno frajdy z tą naszą wsią mamy ;)








środa, 31 lipca 2013

nowy katalog IKEA 2014

HURA!!! Właśnie znalazłam w sieci nowy katalog IKEA 2014, u nas w Polsce premiera 22 sierpnia więc dla niecierpliwych (w tym mnie) to prawdziwa gratka :) Choć i tak czekam na nasz Polski w papierowej wersji i z naszymi cenami.
Łapcie za kubki z herbatką i oglądajcie ;)



Same smakowitości, tylko spójrzcie:






myjuma

Cóż ukrywa się pod tajemniczym "myjuma" , które to Antoś wielokrotnie w ciągu dnia, ba nawet w ciągu godziny radośnie wykrzykuje?
Już wyjaśniam :) To, co Antosie lubią najbardziej!




 Przy okazji wspomnę, że ostatnio znalazłam sympatyczny portal i z przyjemnością go polecam:
 http://www.qlturka.pl/
Jest w nim dużo artykułów, wywiadów, recenzji ciekawych książek dla dzieciaków itp., koniecznie zajrzyjcie w wolnym czasie :)

Ps. mam dużą cierpliwość - powyższe 2 zdjęcia wgrywały mi się 1h 25 min.
 


niedziela, 28 lipca 2013

o tym dlaczego nas nie było i co się wydarzyło

Witamy serdecznie po drugiej super długiej nieobecności. Krótkie tłumaczenie winnej matki, dlaczego milczeliśmy:
Antoś absolutnie nie milczał i bardzo czynnie podglądał wszystkie zaprzyjaźnione blogi, a winna wszystkiemu jest mama, czyli Asia, czyli -ja. Walę się w pierś i przyznaję, jak na spowiedzi - jestem leniem i nie potrafię wytrwać w swych postanowieniach. Nawet już rezygnuję z kolejnych postanowień. Choć udało mi się rzucić palenie! Choć udaje mi się wciąż karmić piersią!
A teraz co się u nas wydarzyło:
Antoś posiada pełne uzębienie i jest z niego dumny, reszta rodzinki zresztą też!
Mamy nowego kotka przybłędę, a właściwie to były aż trzy kotki, ale dwa musieliśmy wydać ( bo z naszym Fionkiem były 4 kotki i to już przesada nawet dla mnie).
Jako niepraktykujący nauczyciel j. polskiego, pozbawiony złudzeń i obdarty z marzeń osobnik, zapisałam się na bhp podyplomowe i za pół roku będę, mam nadzieję, uczyć (choć nie dzieci, no i nie polskiego, no, ale cóż, wszystkiego mieć nie można). Na zajęcia chodzę od kwietnia, co drugi weekend.
Czekamy nerwowo na sierpniowy wyjazd nad morze, robię ostatnie zakupy typu basenik, kocyk, namiot i zastanawiam się, jak zapakujemy się do samochodu, jak co dzień będziemy szli na plażę z tymi tobołkami?
Antoś za to jest w pełni wyluzowanym fanem Shreka cz. I, którą oglądamy od kilku miesięcy prawie codziennie. Do tego, by się nie nudzić mamy też książkę, a co będziemy sobie Shreka żałować :)
A ostatnie upały spędzamy spokojnie popijając kawkę (mama) i wodę (synusie) no i ochładzając się kąpielami :)
Słonecznie pozdrawiamy!
Ps. a tu nasze kociaczki:
cała trójeczka (dodam, że znaleźliśmy je na spacerze, spacerujące obok naszego domu, dwa kotki trafiły w dobre ręce, ale mieszkały u nas dwa tygodnie i do tej pory żałuję trochę, że ich nie zostawiłam - miały na imię: Tosia - to ta pstrokata i miała być to kotka Antosia oraz Florka - bura po lewej, która miała być kotką Kubusia.



i wybraniec, który został, kotka naszego chrześniaka o wdzięcznym imieniu Misia, niby to nie nasz kot, ale tak naprawdę to naszą kanapę wygrzewa :)


niedziela, 3 marca 2013

Jaki wózek dla dziecka - krótki poradnik

Jeszcze jakiś czas temu borykałam się z tym problemem - jakże poważnym zresztą dla większości mam. Jaki wybrać wózek? Cóż wózek idealny to niestety wciąż mit, nie ma takiego, który łączyłby wszystkie cechy, tym bardziej, że dla każdego są to inne cechy. Postanowiłam jednak choć trochę pomóc mamom gorączkowo przeglądającym sieć, szukającym opinii i próbującym znaleźć ten jeden, jedyny ideał.
Szukając wózka należy zwrócić uwagę na kilka ważnych elementów służących wygodzie i bezpieczeństwu naszego dziecka. Należą do nich:
1. głęboka i duża gondola
- to zależy od pory roku przyjścia maleństwa na świat, jesienią i zimą głęboki wózek jest nieoceniony. Wielkość jest dość ważna, bo dzidziuś szybko rośnie, do tego dochodzi kombinezon i śpiworek, jakiś kocyk itp. Wiosną i latem nie musimy brać tego tak bardzo pod uwagę.
2. amortyzacja
 - to moim zdaniem najważniejszy element, ku mojemu zdziwieniu lekceważony przez wiele mam - najlepsze połączenie to duże, pompowane koła + wahacze (paski)= idealna amortyzacja. Taki wózek prowadzi się wspaniale, miękko, a dzidziuś nie podskakuje na każdej dziurze w chodniku, nie ma problemu przy przejściu przez ulicę nawet jeśli są wysokie krawężniki. To naprawdę super rozwiązanie zarówno do miasta, jak i na spacer po lesie, górach, czy ubłoconym podwórku :)
Wózek taki jednak jest bardzo klasyczny w wyglądzie i mamom ceniącym sobie design może nie przypaść do gustu. Pamiętajcie - wózek ma być przede wszystkim wygodny dla dzidziusia i to powinno być na pierwszym miejscu! Zresztą klasyczny wygląd można łatwo nadrobić wyborem ładnego koloru wózka.
Przykład wózka o dużych pompowanych kołach z miękkim zawieszeniem na wahaczach:





Maleństwo szybko wyrasta z gondoli i wówczas mamy dwie opcje:
1. jeśli kupiliśmy wózek wielofunkcyjny montujemy spacerówkę,
2. jeśli kupiliśmy wózek głęboki - kupujemy spacerówkę :) 
Osobiście nie podobają mi się spacerówki w wózkach wielofunkcyjnych głębokich. Wolę opcję kupienia niedrogiej, klasycznej gondoli, z której dzidziuś i tak w pół roku wyrasta i zakupienia droższej, dobrej jakościowo spacerówki, która jednak parę lat nam posłuży.
I tu znów spory problem, bo wybór na rynku olbrzymi, dlatego podaję kilka istotnych cech:

1. ogromniaste pompowane koła - odpowiadają za amortyzację i wygodne prowadzenie po nierównościach im większe tym lepsze i tyle.

2. przekładane siedzisko lub przekładana rączka - dzidziuś początkowo ceni sobie kontakt wzrokowy z mamą - sadzamy go przodem do nas i opowiadamy o wszystkim co nas otacza :)
W późniejszym okresie ciekawość świata zwycięża, a jazda przodem to olbrzymia frajda, dlatego warto by nasz wózek posiadał bądź siedzisko, bądź rączkę, którą przełożymy. Rażące słońce - żaden problem, wiejący wiatr - też żaden problem - przekładamy i już po sprawie ;)

3. rozkładane, duże siedzisko - tę funkcję mają wszystkie spacerówki, jednak uwaga - nie we wszystkich siedzisko rozkłada się na płasko. Jeśli planujemy długie spacery, chcemy by nasz maluszek zdrzemnął się na świeżym powietrzu to zwróćmy uwagę, czy siedzisko rozkłada się całkiem na płasko - to ważne dla wygody naszego maluszka.

4. regulowany podnóżek - przydatny również podczas drzemki i dla młodszych maluszków.

5. zdejmowana tapicerka - otóż to, higiena przede wszystkim, zwrócić uwagę należy na łatwość zdejmowania tapicerki oraz materiał, z którego jest ona wykonana (ważne, by kolory nie wypłowiały na słońcu, cz też przy częstym praniu, którego przecież nie unikniemy).

6. duża budka - dobrze ochroni przed słońcem i wiatrem, dziwi mnie fakt, że producenci tak wielu spacerówek robią im maleńkie budki i dołączają niewygodne parasolki, jako "fajny dodatek".

7. 5- punktowe pasy bezpieczeństwa oraz barierka bezpieczeństwa - bezpieczeństwo ponad wszystko, dobrze, gdy barierka się lekko odpina, gdy dzidziuś zaśnie możemy go spokojnie wyjąć i przenieść :)

8. akcesoria: 
 moim zdaniem niezbędne są:
- zimowy ocieplacz na nóżki (oczywiście maleństwo można przykryć tylko kocykiem, ale ja dodatkowo dopinam ocieplacz i żaden wiatr czy śnieg nie jest nam straszny).
- pojemna torba na picie, jedzenie, zabawki, kremy, pieluszki i wszystkie inne niezbędne spacerowe rzeczy :)
- torba na zakupy (przy wyborze wózka koniecznie trzeba sprawdzić czy wygodnie, szybko i bez upychania można włożyć do niej zakupy, torba musi być pojemna i wbrew pozorom to naprawdę ważne dla mam )
- folia przeciwdeszczowa (obowiązkowo, ale tego nie trzeba tłumaczyć)

moim zdaniem interesujące, acz nie niezbędne gadżety:
- moskitiera
- adaptery do fotelika (przydatne, ale tylko przy podróżujących maluszkach i ładnej wiosenno-letniej pogodzie)
- parasolka (dla mnie bzdura kompletna)
- regulowana i wygodna rączka (wygodne i użyteczne,rączki można unosić, opuszczać regulować do wzrostu prowadzącego wózek)

Co należy wziąć jeszcze pod uwagę?
Waga, rozmiar i łatwość składania
Jeśli mieszkamy na piętrze wybierzmy trochę mniejszy, lżejszy wózek (producenci zawsze podają wagę) - pamiętajcie, że codziennie będziecie go targać na piętro wraz z maluszkiem i zakupami :) Niestety gondola + stelaż + duże dmuchane koła to waga około 15 kg.
Jeśli nie macie dużego bagażnika  również nie decydujcie się na dużą spacerówkę.
Jeśli często jeździcie np. na codzienne zakupy zwróćcie uwagę, w jaki sposób wózek się składa, powinien lekko i wygodnie, niektóre mają proste składanie w rączce - naciskamy guziczek i już wózek gotowy do schowania w bagażniku).

A jakie wózki testował Antoś? Urodził się zimą i super sprawdziła się nam gondola Jedo. Gdy Antoś już samodzielnie siedział, a było to w wakacje przemieniłam gondolę na spacerówkę, ale przyznam, że jakoś wersja spacerowa, choć super wygodna w prowadzeniu kompletnie mi się nie podobała.


Długo szukaliśmy czegoś, co w pełni spełniłoby nasze oczekiwania, aż wybraliśmy najnowszy model X-landera.

Wózek nie posiada w komplecie torby, ale udało mi się dokupić z tego samego materiału i w tym samym odcieniu. Dokupiliśmy też uniwersalną folię przeciwdeszczową i uważam, że powinna być w komplecie. Ogólnie wózek bardzo przyjemny, ładny, dobry jakościowo, wygodny w użytkowaniu. Łatwo się składa choć jest dość duży, ale dla nas to obojętne, bo mamy kombi. Niestety nie posiada pasków i nie prowadzi się tak miękko, jak poprzedni - to jego główna i jedyna wada. Cóż, jak napisałam na początku - nie ma ideałów :)







sobota, 2 marca 2013

O tym, jak to Fionka stała się Shrekiem

Mamy sobie kotkę. Zresztą już się nią na blogu chwaliliśmy i zdjęcia jej cykaliśmy. A, że wiosna tuż, tuż to postanowiliśmy naszą 8 miesięczną Fionkę wysterylizować, co by problemu nie było - no taki nasz ludzki obowiązek. Zabrałam dzieciaki do samochodu, pudełko z kocem, kocicę po długich walkach i przekomarzaniu też przekonaliśmy, by wsiadła i heja - do lecznicy na umówiony zabieg. Fionka została, a my jazda na zakupy sobotnie. Po 15 min. telefon, że możemy Fionkę zabrać, że już po wszystkim. "Coś szybko" - myślę sobie, ale co tam, biegiem z zakupami do auta, Antek w fotelik, zakupy, na siedzenie i jedziemy. Wchodzę sobie do lecznicy ,a tam śmiech - i słyszę, że jak poseł płeć zmienił, to niby czemu kot miałby być gorszy? Oczy wybałuszam zdziwione i śmiechu pohamować do teraz nie mogę, bo co się okazało? No oczywiście - nasza Fionka to.....Fionek! - kocurzysko pełną gębą, teraz już kocur kastrat! Cóż, zawsze miałam psy, a tam to jakoś bardziej widać i nic więcej na wytłumaczenie nie mam.
A co z imieniem? - Fiona, Fionek, a może Shrek?


środa, 20 lutego 2013

pokoik Antosia

Pokoik Antosia pomalutku się urządza i jak na razie jestem całkiem zadowolona, choć ciut odbiegłam od planów pierwotnych (wszystkie mebelki miały być białe). Nie dawno przybyły właśnie nowe mebelki z brązowo-szarymi frontami i białymi półkami i bardzo nam się to ładnie komponuje :)
Wybrałam też taki oto wieszaczek na antosiowe obrazki:


Lampka wreszcie stanęła na właściwym miejscu:



zaś antosiowe zabawki zamieszkały na półkach:



łóżeczko też znalazło się w innym miejscu (używamy go wyłącznie do zabawy w A kuku):



braciszkowie w akcji :)


Brakuje jeszcze kilku dodatków, jedna ściana jest calutka pusta, ale mam już oczywiście pomysł jak ją zagospodarować. Myślę nad fajną ścienną naklejką i półkami na obrazki, zdjęcia itp. W przyszłości dojdzie stolik i krzesełka, ale póki co dywan i podłoga w zupełności do zabawy wystarczają :)