środa, 30 listopada 2011

24 dni czy tydzień do Antka?



Dentysta - pomógł, lecz nie do końca. Ząb zatruty, ale po 2 tygodniach powinnam iść z nim na leczenie kanałowe. I tu pojawia się problem, gdyż byliśmy wczoraj też u mojego doktora, który zauważył bystro to, co i ja: Antoni bardzo chce już wyjść i bardzo się już szykuje - obniżony do maksimum brzuszek i codzienne bóle to potwierdzają. Doktor daje nam tydzień (o ile wytrzymamy) - w mikołajki, czyli za tydzień następna wizyta. No i przewidujemy, że synuś urodzi się wcześniej! Z wrażenia zasnęłam dzisiaj dopiero o 6 rano, a o 7 zadzwonił budzik i heja do szkoły. Dlatego teraz w planach drzemka, a potem małe przemyślenia co jeszcze spakować i naszykować do szpitala. Pozdrawiam ciepło!

Ps. Przyznaję, że mam mieszane uczucia: i boję się i cieszę. Jedno jest pewne = porodu nie uniknę, a Antosia naszego wszyscy już doczekać się nie możemy.

poniedziałek, 28 listopada 2011

ból zęba i 26 dni do Antosia




Dziś krótko - cieeeeeeerrrrrrpppppppiiiiiiię!!!!  Ból zęba męczy mnie cały weekend. Dzisiejsza noc była prawdziwym koszmarem - płakałam z bólu. Od rana szybki kontakt z dentystką - przyjmie mnie, ale jutro, bo dziś jej nie ma. Dobre i jutro, ale to oznacza cały dzień i co gorsza noc. Ból nocny pozbawia mnie rozsądku, rozumu i w ogóle wszystkiego. Promieniuje na pół twarzy, ucho, aż po czubek głowy. Jestem opuchnięta, a policzek mam cały czerwony - nie wiem czy z bólu czy od mrożonych truskawek, z których w nocy robiłam kompres.
Byle do jutra. A i jutro jedziemy też do mojego lekarza - być może to ostatnia wizyta, nie wiem, ale dostaję dziwnych bóli w podbrzuszu - jak na miesiączkę. Tylko, że na razie przechodzą.

sobota, 26 listopada 2011

28 dni do Antka i o kampanii przeciw spaniu z dzieckiem słów kilka




Fot. Milwaukee Health Department


W USA ruszyła kolejna kampania społeczna, którą bardzo mocno promuje nasz telewizja TVN. Uważam, że pokazywanie maluszków śpiących z tasakami jest obrazoburcze i o ile rzeczywiście w Stanach potrzebują silnych bodźców w celu dotarcia do rodziców, o tyle na Starym Kontynencie się to nie sprawdzi i zupełnie nie rozumiem celu naszej polskiej tv. Jako matka, która spała ze swoim nowo narodzonym dzieckiem już w pierwszą noc po urodzeniu, jeszcze w szpitalu, a potem w domu czuję się urażona i potraktowana przez prowadzących DD TVN, jak nieodpowiedzialna, niepoczytalna osoba chcąca udusić dziecko. Ponoć badania mówiące o dobroczynnym wpływie na rozwój maluszka poprzez spanie z mamą nie są dość udokumentowane, zaś śmierć łóżeczkowa, której my – rodzice tak bardzo się boimy, jest w iluś procentach winą rodziców duszących swym ciałem dzieciątka (w USA ludzie ważą ze 100 kg to i może przyduszają dzieci).
Niedługo na świat przyjdzie Antoś – jeszcze tylko magiczne 28 dni i nie wyobrażam sobie, bym nie miała maleństwa przytulić do piersi właśnie w łóżku. Może i z lenistwa, z wygodnictwa, z potrzeby ciągłego przytulania maleństwa. Ale nie wierzę, by moje dziecko było szczęśliwsze śpiąc z dala ode mnie. Nie twierdzę, że nie będzie spać w łóżeczku. Oczywiście, że po przytulańcach, ssaniu cycusia, nocnych kołysankach uśpiony dzidziuś powędruje do swojego łóżeczka. Ale na pewno nie dam się włożyć w ramy złej, patologicznej matki tylko dlatego, że zdarzy nam się przysnąć razem w łóżku po którymś nocnym karmieniu.

piątek, 25 listopada 2011

Najpiękniejsze kołysanki - 29 dni do Antka


Niektóre pamiętam, jak śpiewała mi mama, gdy urodził się Kubuś śpiewałam mu codziennie, Antosiowi też oczywiście śpiewać będę. A, że jakoś mi słowa uleciały przez lata postanowiłam odszukać, ponucić, zapamiętać i podzielić się nimi z Wami.
Moja lista, kolejność przypadkowa:


1. Ach, śpijcie moje dzieci 
 

Ach, uśnij, moja mała,
lalka też będzie spała.
Bajkę ci powie do uszka
twoja zaspana poduszka.

Dobranoc już, dobranoc,
melodia do snu ukołysze.
Zaśnijcie już, moje dzieci
wsłuchajcie się w nocy ciszę.

Ach, uśnij, mój malutki,
od dawna śpią krasnoludki.
Śpi polny żuczek i muszka,
zasnęła twoja poduszka.

Ach, śpijcie, moje dzieci,
gdy księżyc w górze świeci
i nawet gwiazdki na niebie
sennie mrugają do siebie.

Dobranoc już, dobranoc,
melodia do snu ukołysze.
Zaśnijcie już, moje dzieci
wsłuchajcie się w nocy ciszę.

2.  Aaa kotki dwa


A, a - kotki dwa, szarobure obydwa. Nic nie będą robiły, tylko ciebie bawiły.
Jeden duży drugi mały, oba mi się spodobały. Jeden duży drugi mały, oba mi się spodobały.

A, a - kotki dwa, szarobure obydwa. Jeden pobiegł do lasu, narobił tam hałasu. Drugi biegał po dachu, zgubił budki ze strachu. Drugi biegał po dachu, zgubił budki ze strachu.

A, a - kotki dwa, szarobure obydwa. Chodzą sobie po sieni, miauczą głośno do cieni.
Biega szary, biega bury, aż obydwa czmych do dziury. Biega szary, biega bury, aż obydwa czmych do dziury.

A, a - kotki dwa, szarobure obydwa.

 

3. ACH ŚPIJ KOCHANIE


W górze tyle gwiazd,
w dole tyle miast,
gwiazdy miastu dają znać,
że dzieci muszą spać

Ach śpij kochanie,
Jeśli gwiazdkę z nieba chcesz - dostaniesz,
czego pragniesz, daj mi znać,
ja ci wszystko mogę dać,
więc dlaczego nie chcesz spać?

Ach śpij, bo nocą,
kiedy gwiazdy się na siebie złocą,
wszystkie dzieci, nawet złe,
pogrążone są we śnie,
a ty jedna tylko nie.

Aaa, aaa,
były sobie kotki dwa,
aaa, aaa,
szarobure, szarobure obydwa

Ach śpij, bo właśnie
księżyc ziewa i za chwilę zaśnie,
a gdy rano przyjdzie świt,
księżycowi będzie wstyd,
że on zasnął, a nie ty.

Aaa, aaa,
były sobie kotki dwa,
aaa, aaa,
szarobure, szarobure obydwa
W górze tyle gwiazd,
w dole tyle miast,
gwiazdy miastu dają znać,
że dzieci muszą spać

Ach śpij kochanie,
Jeśli gwiazdkę z nieba chcesz - dostaniesz,
czego pragniesz, daj mi znać,
ja ci wszystko mogę dać,
więc dlaczego nie chcesz spać?

Ach śpij, bo właśnie
księżyc ziewa i za chwilę zaśnie,
a gdy rano przyjdzie świt,
księżycowi będzie wstyd,
że on zasnął, a nie ty.

4. Na wojtusia z popielnika



Z popielnika na Wojtusia
iskiereczka mruga.
Chodź opowiem ci bajeczkę.
Bajka będzie długa.   

Była sobie raz królewna,
pokochała grajka,
król wyprawił im wesele
i skończona bajka.

Była sobie Baba Jaga,
miała chatkę z masła
a w tej chatce same dziwy,
cyt! iskierka zgasła.

Z popielnika na Wojtusia
iskiereczka mruga.
Chodź opowiem ci bajeczkę.
Bajka będzie długa.   

Już ci Wojtuś nie uwierzy
iskiereczko mała.
Chwilę błyśniesz, potem zgaśniesz,
ot i bajka cała.


5. MAŁY KSIĄŻĘ



Gdzie jesteś, Mały Książę, gdzie?
Odszedłeś z_mej książeczki kart.
Czy po pustyni błądzisz znów,
Rozmawiasz z_echem pośród skał?

Czy tam, gdzie świeci złoty wóz
Oglądasz Ziemię w_ swoich snach,
Gdzie pozostała z_dawnych dni
Niby wspomnienie bajka ta.

W_maleńkiej róży kochał się
Książe na jednej z_wielu gwiazd.
Nie widział przedtem innych róż,
Kiedy w_daleki poszedł świat.

Na Ziemi zwątpił w_miłość swą,
Tę najpiękniejszą z_wszystkich snów,
Bo jak miał w_jednej kochać się,
Gdy ujrzał park z_tysiącem róż?

[Nie wierz swym oczom szepnął wiatr,
Jeżeli kochasz, sercem patrz.]

Zrozumiał wtedy Książę to,
Że tylko jedna w_świecie jest,
Ta, którą kochał w_wszystkie dni
I wrócił znów do róży swej.

Gdzie jesteś, Mały Książe, gdzie?
Odszedłeś z_mej książeczki kart.
W_świecie, gdzie nikt nie kocha róż
Na zawsze ktoś pozostał sam.

W_świecie, gdzie nikt nie kocha róż
Na zawsze ktoś pozostał sam.

 

6. Laleczka z Saskiej Porcelany


Odkąd pamięta zawsze stała
Na toaletce obok lustra
W białych baletkach wychylona
W powietrzu uniesiona nóżka
Nudziła się wśród bibelotów
Kurz wyłapując w suknie złotą
I tylko z dołu perski dywan
Czasem jej puszczał perskie oko.

Ref. Laleczka z saskiej porcelany
Twarz miała bladą jak pergamin
Nie miała taty ani mamy
I nie tęskniła ani, ani.....

Aż dnia pewnego na komodzie
prześliczny książę nagle stanął
Kapelusz miał w zastygłej dłoni
I piękny uśmiech z porcelany
A w niej zabiło małe serce
Co nie jest taką prostą sprawą
I śniła, że dla niego tańczy
A on ukradkiem bije brawo

Ref. Laleczka z saskiej porcelany....

Jej siostrą była dumna waza
A bratem zabytkowy lichtarz
Laleczka z saskiej porcelany
Maleńka śliczna pozytywka.

Lecz jakże kruche bywa szczęście
W nietrwałym świecie z porcelany
Złośliwy wiatr zatrzasnął okno
I książę rozbił się "na amen"
I znowu stoi obok lustra
Na toaletce całkiem sama
I tylko jedna mała kropla
Spłynęła w dół po porcelanie

Laleczka z saskiej porcelany
twarz miała bladą jak pergamin
na zawsze odszedł ukochany
a ona wciąż tęskniła za nim
Jej siostrą była dumna waza
A bratem zabytkowy lichtarz
Laleczka z saskiej porcelany
Maleńka smutna pozytywka...


7. Był sobie król


Był sobie król, był sobie paź i była też królewna.
Żyli wśród mórz, nie znali burz, rzecz najzupełniej pewna.
Żyli wśród mórz, nie znali burz, rzecz najzupełniej pewna.

Kochał się król, kochał się paź, kochali się w królewnie.
I ona też kochała ich, kochali się wzajemnie.
I ona też kochała ich, kochali się wzajemnie.

Lecz srogi los, okrutna śmierć w udziale im przypadła,
Króla zjadł pies, pazia zjadł kot, królewnę myszka zjadła.
Króla zjadł pies, pazia zjadł kot, królewnę myszka zjadła.

Lecz żeby ci nie było żal dziecino ukochana,
Z cukru był król, z piernika paź, królewna z marcepana,
Z cukru był król, z piernika paź, królewna z marcepana.

8. Kołysanka dla okruszka



Królu mój, ty śpij, ty śpij, a ja
Królu mój, nie będę dzisiaj spał
Kiedyś tam będziesz miał dorosłą duszę,
Kiedyś tam, kiedyś tam...
Ale dziś jesteś mały jak okruszek,
Który los rzucił nam

Skarbie mój, ty śpij, ty śpij, a ja,
Skarbie mój, do snu ci będę grał
Kiedyś tam będziesz spodnie miał na szelkach,
Kiedyś tam, kiedyś tam...
Ale dziś jesteś mały jak muszelka,
Którą los rzucił nam

Kiedyś tam będziesz miał dorosłą duszę,
Kiedyś tam, kiedyś tam...
Ale dziś jesteś mały jak okruszek,
Który los rzucił nam

9. Kiedyś o Jezu, chodził po świecie
 Kiedyś o Jezu, chodził po świecie,
Brałeś dziateczki w objęcia Swe,
Patrz, tu przed Tobą stoi Twe dziecię:
Do serca Twego przytul i mnie.

2. Byłeś Dzieciątkiem, Ty wielki Boże,
W żłóbku płakałeś nad światem złym,
Nie płacz Dzieciątko, ja Ci w pokorze,
Serce me daję, Ty mieszkaj w nim!

10. Antonina Krzysztoń - Perłowa łódź

http://www.youtube.com/watch?v=0lL_4bxLpe4

Kiedy przypłynie perłowa łódź
jak o tym śpiewa serce
Ja Cię zawołam na cały głos
- Nie nie opuszczaj mnie już więcej
A A A cały świat - osłaniamy w naszych dłoniach płomyk

Kiedy przypłynie perłowa łódź

jak o tym śpiewa serce
Ty mnie zawołasz na cały głos
- Nie nie opuszczaj mnie już więcej
A A A cały świat - osłaniamy w naszych dłoniach płomyk

Jesteś przy mnie - czuje spokój

Czuję radość i wytchnienie
Przeszłe dni - jedna łza
Przez nią widzę uśmiechniętą twarz
Tylko twoją uśmiechniętą twarz
A A A wiem to wiem, że tą łodzią my płyniemy razem
A A A mówisz mi, że tą łodzią my płyniemy zawsze
A A A mówię Ci, że tą łodzią my płyniemy zawsze
A A A cały świat - osłaniamy w naszych dłoniach płomyk



A tą stronkę polecam wszystkim bardzo serdecznie, tak do pośpiewania dzieciom, ale i sobie, by obudzić wspomnienia, te piękniejsze :) :

 A może i Wy coś dodacie? Znacie jakieś, śpiewacie lub będziecie śpiewać swoim maluszkom?

czwartek, 24 listopada 2011

Odliczanie czas zacząć - 30 dni do Antka i wspomnienie porodu



Za 30 dni termin wypakowania, a dla Was dzień Wigilii (a swoją drogą zaczęłyście jakieś przedświąteczne przygotowania?). Czuję się kompletnie mentalnie nieprzygotowana. Boję się jak cholera. Chce mi się krzyczeć - czy on nie może wyjść jakoś inaczej? Przed pierwszym porodem bałam się mniej - byłam optymistką, która nie wiedziała, co ją czeka. Teraz już wiem. Wiem, a wolałabym nie wiedzieć.
Miałam krótki, bezproblemowy 5 godzinny poród. Intensywny, zajebiście bolesny koszmar. A ból, którego miałam na drugi dzień nie pamiętać pamiętam doskonale - to on m. in. tak długo powstrzymywał mnie przed kolejną ciążą. Pewnie, że da się przeżyć - ale muszę mieć niski próg bólu i przeżywać drugi raz tego piekiełka bym nie chciała, ale wyjścia nie mam. Rozwieranie postępowało szybko, za szybko. Jakaś położna nakrzyczała na mnie, żebym się nie wydzierała, bo to dopiero początek - zatem zamiast oddychać przy skurczu - ja mocno zaciskałam zęby, co by dźwięku upokorzenia z siebie nie wydobyć. A tak naprawdę to nie był początek, bo za chwilę okazało się, że to już bóle parte i dzidziuś pcha się na świat. Cięcia krocza, którego bardzo się bałam nie poczułam wcale - czyli zrobione zostało w odpowiednim momencie, lekarz położył się na moim brzuchu i pomógł wypchnąć mi moje maleństwo. Poród popłodu, czy jak kto woli łożyska bolał mnie, tak samo jak zwykły poród  - ja nawet myślałam, że bliźniaka rodzę. Ale najgorsze było szycie - niby na znieczuleniu, ale trwało całe wieki i mogłabym przysiąść, że na żywca, bo bolało jak cholera, darłam się jak cholera, płakałam i błagałam o znieczulenie. Potem szukali żyły do wkłucia, pokuli mi dwie ręce, ale moje zawsze widoczne żyły poznikały - to nie było przyjemne, ale w porównaniu do reszty to i tak drobnostka. Po porodzie - trzęsące zimno - cała dygotałam i szalony głód - w życiu nie byłam tak głodna, jak wtedy. Jakaś miła położna przyniosła słodką bułkę i herbatę, okruszki leciały na Kubusia - którego przystawiono mi do piersi (tym samym pierwszy posiłek moje maleństwo spożywało razem z mamusią). I ulga, której nie zapomnę - jakaś pani cudnym wacikiem i płynem myła mi poszarpane, opuchnięte krocze, a ja chciałam, by ta chwila trwała wiecznie - takie to było ukojenie.
Oczywiście małżonek szacowny, kochany trwał przy mnie - uciekł tylko przy bólach partych , a po przyjściu Kubusia na świat zaraz go panie miłe zawołały. Teraz też nie wymagam, by był cały czas - jak ma mi zemdleć i mnie jeszcze bardziej zestresować to wolę go na raty. Pomógł mi wtedy bardzo - cały poród przechodziliśmy po schodach  - góra, dół, góra, dół ( wtedy nie było piłek, worków, drabinek, wanien itp.). Pół rodziny też czekało  - mój tata, babcia - wszyscy ciekawi czy będzie Kubuś czy Ola? Mały przez całą ciążę chował się podczas Usg i nie wiedzieliśmy, czy synek, czy córeczka. Dlatego też w początkowych miesiącach miał sporo różowych pajacyków :) Ale niebieskich też - żeby nie było.
Po porodzie okazało się, że pomylili moje rh i na karcie miałam wpisane złe. Dopiero w połowie dnia wbiegła pielęgniarka poprawiła kartę i szybko cyknęła mi zastrzyk w dupkę. Mam RH- i potrzebna była immunoglobulina anty-D. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze.
Niestety w domu szwy pękły i się rozdarłam, gdy powiedziano mi, że Ona nie żyje - miałam wybór zostać w domu z małym i modlić się o cud ładnego zrośnięcia lub wrócić do szpitala na szycie i obserwację. Wybrałam oczywiście pozostanie z synem w domu. Przeszłam wtedy najgorsze chwile mojego życia, które przeplatały się z wielkim szczęściem - od razu po powrocie do domu zadzwonił telefon z informacją o śmierci najbliższej mi wtedy (poza tatą i mężem) osoby na świecie. Osoby, która kochała mnie bezwarunkową miłością, najlepszego przyjaciela, kogoś z kimś spędzałam każdy dzień, każdą chwilę. Wzięła i umarła. Na szczęście zdążyła zobaczyć Kubusia. Tak więc zaczęło się moje piekło na ziemi. Wielomiesięczna depresja. Długo do mnie nie docierało, że już Jej nie ma, a najgorsze, że życie toczyło się dalej. Ja jeszcze po paru miesiącach nie miałam w świadomości faktu, że Jej już nie ma, nie raz chciałam dzwonić i pytać się, jak coś ugotować, a rodzina patrzyła wtedy na mnie mnie, jak na wariatkę.
Śmierć najbliższej osoby i urodzenie dziecka zbiegło się w czasie aż za bardzo. Wiele mi to uświadomiło.
Pozostał lęk...
Pozostało 30 dni...
Ale to nie reguła i teraz już nic złego się stać nie może...

środa, 23 listopada 2011

Nocne barany

Co kobieta w 9 miesiącu ciąży powinna robić w nocy? - Spać! A co kobieta w 9 miesiącu ciąży robi w nocy? - Wszystko, prócz spania! A po 4. 20 zaczyna się nocne baranienie, czyli liczymy barany (bo na owieczki to już za późno). A nawet wyłączamy tv, co by członkowie rodziny wstający do pracy nie wzięli nas za ranne ptaszki...Gdy wreszcie, po wielu trudach, przekładańcach, wstawańcach, opróżnieniu pokojowych zapasów picia, nocnych buszowaniach w kuchni w celu zaspokojenia pragnienia i tudziesz w toalecie (no wiadomo, jak się pije to i ...), otwieraniu okna przy zakręconym grzejniku (bo duszno), zamykaniu okna (bo jednak mróz i para chucha z ust), mocne postanowienie, że czas najwyższy barany liczyć zacząć trzeba. Tak bardzo oczekiwany sen nadchodzi nagle, tak jak i nagle o 7 rano odchodzi wraz z dzwoniącym w telefonie budzikiem.Wstawanie, budzenie potomstwa, mycie, herbata, kanapki i wyjście z młodocianym do szkoły, po drodze zakupy, powrót do domku i znów wyjście  - tym razem z piszcząco-ziejącym czworonogiem. A tu nieopodal takie widoki z ranka się udało dziś zaobserwować:

 niby jeszcze jesień, ale panią zimę to już czuć na karku



a słoneczko się nie boi:




czworonóg bardzo sobie ceni poranne drapanko w trawce, a że cała w szronie, to co tam:






czasem tak niewiele potrzeba do szczęścia:

Antosiowy domek (niestety płaszczyk już od dawna się nie zapina):




 niby chwasty, ale zawsze piękne - latem żółte, teraz białe:


no i szczęśliwy, bo wyspany hasający wesoło czworonóg:


szron - substytut śniegu:



słoneczko wstaje, a jarzębinka czeka na głodne ptaszki:



A z dobrych wiadomości to mamy już prawie wszystko dla Antosia, byliśmy w mojej ukochanej IKEI (chodziłam z wydrukowaną listą, a przez działy w których miałam nic nie kupować przemykałam patrząc tylko w sufit, co by na stres się nie narażać), czekam na zamówione łózeczko i materacyk. Do kupienia zostanie komoda (bo przewijak na komodę już zakupiliśmy) i lampka nocna do gniazdka, także stres niby zminimalizowany - dziś wielki plan szycia literek. Jeśli wyjdą to się pochwalę :)

czwartek, 17 listopada 2011

Wizyta u lekarza i syndrom wicia gniazdka

Dziś byliśmy u lekarza. Standardowo - Ktg, ciśnienie, badanie + niestandardowo wymaz na paciorkowce. Czytałam ostatnio nawet, że przed porodem trzeba się wyleczyć, by maleństwa nie zarazić, no i teraz się boję czy jest ok czy nie. no i czy będę musiała brać antybiotyk czy nie?
Co do przygotowań, to torba spakowana, kosmetyki dla małego zakupione i tu na chwilkę się zatrzymam. Mojego starszego synka zawsze po kąpieli smarowałam oliwką Bambino i w sumie to byłam zadowolona. W Stokrotce trwa właśnie promocja na oliwkę w żelu Johnson' baby i skusiłam się na zakup. Wypróbowałam ją oczywiście zaraz po kąpieli na samej sobie - wsmarowałam odrobinę w brzuszek i jestem zachwycona. Polecam, bo wspaniale nawilża, nie tłuści, a efekt utrzymuje się przez wiele godzin. Oto ona:


Wciąż nie mamy łóżeczka, komody, lampki nocnej i całej listy rzeczy, po które musimy bryknąć do mojej ulubionej Ikei. Fotelik i wózek na szczęście już czekają (fotelik to nawet już w pokoju, a mężowi zostało wytłumaczone co i jak się zapina). Z synusiem uzgodniliśmy, że po urodzeniu brata dostaje dzień wolny od szkoły i przyjeżdża z tatą po nas do szpitala. A więc (to piszę z premedytacją - wiem, że nie zaczynamy zdania od "a więc", ale w sumie to dlaczego?) wszelkie pakowania zakończone, wszelkie ustalenia - ustalone. I tylko tych mebli brakuje dla spokoju świętego - ale i tu wyjście jakieś znalazłam. Jeśli nie zdążę pojechać z mężem na te zakupy to będzie miał wydrukowaną listę zakupów i da radę sam + Kuba + siostra + ewentualnie teściowa moja, a jego mama :) A co, w grupie raźniej :) Zresztą mama już zdeklarowała pomoc po narodzinach, za co będę wdzięczna i co doceniam.
Antosiu czekamy na Ciebie - wszyscy cierpliwie (cała rodzina prócz mnie i Kubcia), bądź mniej cierpliwie (to ja i Kubcio)- ale nie spiesz się, rośnij i tyj i czkaj i wierć się w maminym brzuchu póki jeszcze masz okazję.


Ugi Bugi ;)



Uwielbiam te wieczory, a właściwie noce, kiedy mały Antoś tańczy zawzięcie w swoim domku. Tego z pewnością będzie mi bardzo brakować i będę z tęsknotą wspominać już po wykluciu. To zabawne, gdy leżę i obserwuję, jak brzuszek faluje i wygina się i coś z niego wystaje to z prawego, to z lewego boczku. Czasem zaboli pęcherz, czasem boję się, że mały próbuje wyjść przez skórę brzucha i wali i wali z całej siły,  a ja tylko się wyginam. Gdy boli za bardzo czasem wstaję i kołyszę biodrami, a Tosiek szybko się uspokaja i usypia. Ciekawe czy po urodzeniu też będzie tak aktywny w nocy? Dziś znów wizyta u doktorka - nie wiem czemu tak często skoro wszystko ok. Ciekawe co powie, czy coś się zmieniło i jak to będzie? Na pewno znów będziemy mieć Ktg i posłucham serduszka naszego maleństwa. Chyba weźmiemy synka, Antoś zaraz się wierci, gdy tylko usłyszy brata, jakby chciał powiedzieć "a ja, a ja, też chcę się z wami powygłupiać, połaskotać, hej ja też tu jestem!"

wtorek, 15 listopada 2011

Co do porodu?

Wielkie pakowanie do szpitala czas zacząć. A to dlatego, żeby święty spokój mieć i w nocy spać móc! No i skurcze przepowiadające się zaczęły i to dość intensywnie mnie męczą i łapią znienacka. Wczoraj robiłam badania na cukrzycę i dziś odebrałam wyniki - jest ok. Glukoza z cytrynką wypita, a 2 godzinki minęły szybciej przy Kingu. Zrobiłam też badania siusiu i pierwszy raz podczas ciąży wyszły mi tak dobrze - zapalenie minęło (wreszcie po paru miesiącach).
No i teraz muszę stworzyć jakąś w miarę normalną listę rzeczy do spakowania.



Lista do szpitala:
- teczka z dokumentami  +
- 2 koszule nocne (takie do karmienia)  +
- szlafrok  +
- 3 szt. skarpetek
- bielizna bawełniana babcina 
- kapcie +
- klapki pod prysznic +
- mp3 do słuchania muzyki;
- butelka wody niegazowanej;
- przybory toaletowe (chusteczki higieniczne, pomadka nawilżająca, gumka do włosów, szczoteczka do zębów, pasta do zębów, żel pod prysznic, mydło w płynie, waciki, patyczki, papier toaletowy) +
- majtki jednorazowe sztuk 7 +
- podpaski poporodowe
- stanik do karmienia piersią (jeżeli masz płaskie brodawki, możesz kupić sobie tzw. wkładki formujące);
- 2 ręczniki +
- Poduszka typu “jasiek” +
- książka, czasopismo itp. +
- laktator
- telefon, ładowarka, aparat fotograficzny +

Dla dziecka:
- 5 Śpioszki + koszulki/ kaftanik z długim rękawkiem lub Pajacyki
- 3 Rękawiczek;
- 3 Skarpetek;
- 2 czapeczki cieniutkie, 1 cieplejsza;
- Kocyk;
- Ręcznik dla malucha;
- 6 Pieluszek tetrowych;
- Pieluszki jednorazowe najmniejszy rozmiar;
- Kosmetyki

Na powrót:
Ubranko dla Antosia i mamusi.


A może mamy z doświadczeniem coś dopiszą, coś podpowiedzą, bo jak się tak pakuję to mnie strach oblatuje i albo bym wszystko kupowała, albo przeciwnie - chciałabym mieć jak najmniej zbędnych rzeczy.

piątek, 11 listopada 2011

Co chciałabym mieć?

Dziś krótko - wpadło mi w oko coś fajnego, praktycznego i w sam raz dla sklerotyka takiego, jak ja. Dlatego pokazuję to coś tu - ku pamięci, bym mogła po pojawieniu się małego i rozpoczęciu karmienia przedmiot ten zakupić. A oto i on:

A cóż to takiego? Bransoletka to za ładnie powiedziane. Kopiuję ze sklepu sprzedającego:
"Milk Bands™ bransoletka pielęgnacyjna to najnowsze rozwiązanie dla karmiących mam, którym zależy na tym aby precyzyjnie śledzić czas kolejnego karmienia niemowlęcia bez męczącego prowadzenia dzienniczka czy notatek."
Czyli podręczny notatnik, w którym zaznaczę sobie godzinę karmienia, pierś, którą karmiłam (o to chodzi mi najbardziej, bo poprzednio zawsze myliłam piersi - skutek taki, że jedna stała się mniejsza zaś druga większa). Skuszę się chyba na tą czarną - będzie do wszystkiego pasować.
No i mam pierwszy kryzys z powodu nie mieszczenia się w to, w co bym chciała. Na tak grube osoby ciuchy są znacznie ograniczone - niestety. A jest kilka rzeczy, o których zaczęłam marzyć - takich na zimę. Jednak optymistycznie wiem, że nawet po urodzeniu w nic z przed ciąży nie wejdę, a kupować cokolwiek będzie mało opłacalne, bo od lutego rozpoczynam - plan naprawczy - powrót do sylwetki sprzed ciąży.
Jednak na 100 % kupię sobie kolorowe dodatki, by zimę ożywić:
rękawiczki:

komin:

i do tego taka tunika:






no i zakochałam się w rajstopach w skandynawskie gwiazdki lub reniferki:

 To była miłość od pierwszego wejrzenia i teraz nie wiem co robić - kupić i czekać do następnej zimy? Patrzeć co dzień i się motywować? Co dziwne do tej pory w rajstopach nie chodziłam - tylko w dżinsach.
A tu taka zmiana stylu - chyba taka ciążowa...

środa, 9 listopada 2011

Mały Antoś - to już 8 miesiąc?


Wczoraj byliśmy u lekarza i na USG i KTG. Mamy dziwne ciśnienie - mimo leków za wysokie. Ktg wyszło ok - prawy boczek mały spał, lewy boczek - mały szalał, a najbardziej tętno mu podskakiwało, gdy słyszał głos brata (pojechaliśmy całą rodzinką - prócz psa i rybek :)  )
Brat wchodzi i coś mówi - Antoś szaleje i skacze, brat wychodzi i go nie słychać - Antoś nasłuchuje w bezruchu i tak całe pół godzinki :)
Muszę wrzucić zdjęcia małego - a właściwie nie takiego małego Tośka. Bo nasz okruszek waży już 2,700 kg i jeśli wytrzyma do terminu to przewidywana waga = około 4,200. O mój Boże - daj siłę, bo szerokie biodra już dałeś! Generalnie termin przesunął się nam nawet na 10 grudnia (czyli niecały miesiąc) ! Mały jest wykształcony nie na 33 tydzień tylko średnio na 36 (na Usg niektóre narządy na 39), ale najważniejsze, że jest cały i zdrowy i prawidłowo się rozwija i łożysko jest ok i przepływy też. Lekarz kazał mi już odstawić leki, ale martwi go mój przyrost wagi no i znów będziemy sprawdzać czy nie mam cukrzycy czyli powtórka z glukozy i cytrynki w poniedziałek.
Synuś dał popatrzeć na siebie tylko przez chwilkę, potem złapał się za noska i wykręcił dupką. Buzię ma pucołowatą no i lekarz pokazał nam włoski na główce małego! Także mieszkaniec mojego brzuszka został wczoraj bliżej poznany, cała nasza rodzinka przyglądała mu się z dumą (to tata) i ciekawością (to starszy brat, który cały czas planuje czego będzie Tośka uczył). Za tydzień znów do lekarza z wynikami badań, a potem znów na koniec listopada (my chyba zbankrutujemy!). Ogółem listopad = 3 wizyty u ginekologa, 3 Ktg i 1 ostatnie z serii 4 USG.

Ach tak mało czasu, a my jeszcze tacy nieprzygotowani! Jestem przerażona! Tyle bym chciała zrobić, ale nie mam siły. Jestem aktywna tylko w nocy, zaś dnie przesypiam. To trochę dziwny tryb- śpię od 3 do 6.30 (z przerwami na picie i siusiu), potem szykujemy się do szkoły, odprowadzenie młodego do szkoły i spacer z psem i około 9.00 kładę się drzemać (bardzo lekki sen) do mniej więcej 13.00. Potem sprzątanie, zakupy jakieś gotowanie no i oczywiście lekcje z młodym. O 20.30 idziemy na wieczorny spacer z psem, potem kolacja, film, kończenie lekcji. O 22.30 młody pada, ale za to budzi się Tosiek (teraz też urzęduje, co widać po moim falującym brzuchu) i potrafi tak parę godzin przetańczyć. A jego nocna aktywność wprowadza mnie w przerażenie, no bo niby, jak ja dam radę od grudnia z młodymi? Nawet Matka Polka spać czasem musi!

poniedziałek, 7 listopada 2011

Testujemy :)

To zabawne, że Antoś dostał już zabawkę do testowania. Ciężko by było mu w tej sytuacji cokolwiek przetestować, więc postanowiliśmy z Kubusiem troszkę mu pomóc. Testowałam ja i starszak. Produkt testowany - Zabawka welurowa z wibracją - piesek firmy Baby Ono.
Ocena 5-
Ogólnie zabawka warta polecenia, można ją wszędzie przyczepić i zabrać na spacer i na wycieczkę samochodową. Ma też bardzo ciekawe, kontrastowo zestawione kolory - więc kolejny plus. Jest jednak i minus. My z synkiem trzymaliśmy ją  i pociągaliśmy za sznureczek, żeby przyjemnie wibrowała w ręce i to było fajne. Jednak maleństwo zabawkę powinno mieć gdzieś przypiętą i aby mogło uruchomić wibrację musi pociągnąć i puścić. A puszczenie pieska z rączki minie się z celem, bo wtedy wibracji nie odczuje. A szkoda, bo o to w tej zabawce głównie chodzi. By dziecko nasze wibracje odczuło potrzebuje więc do zabawy pomocy kogoś dorosłego - ktoś musi pociągać za klamerkę, by mały mógł trzymać zabawkę w rączce i poczuć wibracje. A są one naprawdę bardzo delikatne i przyjemne. Mój 9-letni Kubuś dzielnie ją testował i z przyjemnością pociągał za klamerkę uruchamiając wibrację.
A tak się zabawka prezentuje:

Patrzyłam na cenę tego psiaka - i uważam, że nie jest ona szczególnie wygórowana, w stosunku do jakości i wykonania. Czy spodoba się Tośkowi - czas pokaże :)


czwartek, 3 listopada 2011

Fotorelacja z domku

Dziś optymistyczniej. Nie mam zdolności do robienia fotek, ale nie mogłam się oprzeć i musiałam parę pstryknąć - naszego kochanego domku, w którym zamieszkamy może wiosną, może latem - nie wiem i nie chcę prorokować. Wcześniej planowaliśmy, że na 100 % wprowadzimy się na 10 rocznicę ślubu no i niestety nie wyszło. Wolę więc już nie planować - nie spieszyć się i dopracować wszystko tak, by było dla mnie idealnie.
Zapraszam więc w moje skromne progi :)

Drzwi wejściowe i korytarz. Płytki szare, ściany jeszcze bez farby - ma być jasno szara i białe listwy przypodłogowe. W rogu będzie zabudowa i ceglana ścianka.


 A tu korytarz i wejście do małej łazienki (jeszcze bez drzwi) :



A oto mała łazienka - moja ukochana, uwielbiam te płytki, choć tu jeszcze nie umyte, brak szafek, baterii, lustra, oświetlenia. Czarne płytki na żywo wyglądają o wiele lepiej, poza tym dają cudny lustrzany efekt, na białych jest taki sam wzór kwiatowy, choć trudno to pokazać na zdjęciach.



A to ja :)


Widać, jak wiele jest jeszcze do zrobienia (np. muszla czeka na zamontowanie), ale z odrobiną wyobraźni wiem, że to moja wymarzona łazieneczka :)

Zapraszam dalej, tu widok z salonu na korytarz i aneks kuchenny. Barek i ściana obok będą obłożone cegłą. W kuchni będą moje wymarzone białe meble i drewniany blat.

Schody na piętro i widok na salon (tam gdzie widać rurę będzie kominek):



Salon z kominkiem i w przyszłości ceglaną wnęką na tv:


 Tu będzie kącik wypoczynkowy - dwie sofy, stolik, jakaś lampa:

Nasz kominek z boczną szybą - samotnie czeka na zamontowanie:



Widok z okna kuchennego (zdjęcie robione miesiąc temu, więc jeszcze dość zielono):


Nasze płytki do górnej łazienki (na razie czekają w salonie na założenie). Też ma być biało-czarno, elegancko, stylowo, ale swojsko - efekt- zobaczymy:




A teraz zapraszam na piętro - na górze mamy trzy sypialnie (nasza, Kubcia i Antosia) i łazienkę. Jeszcze nic nie jest gotowe więc nie pokazuję. Jedyne co można obejrzeć to zalążek pokoju synka w stylu marynarskim. Brak jeszcze listew przypodłogowych - białych, oświetlenia, dywanika, zawieszenia półki, która stoi na biurku no i cudnych dodatków, które stoją w piwnicy i cierpliwie czekają.
 Łóżko stoi pod skosem, w planach mam uszycie poduszek w stylu marynarskim:



Tu świeżo po tapetowaniu:

Ściana za szafą miała być niebieska, ale się rozmyśliłam i postawiłam na biały


Widok z drzwi wejściowych:




A na koniec Antosiowy domek w 33 tygodniu (jakość kiepska, bo robione telefonem):

tu od frontu

tu z profilu

A tu z góry:


No to kończę na dziś i lecę z psem na spacer, bo późno się zrobiło. Pozdrawiam :)